Profil użytkownika zielonkawa
ależ napięcia!
Przypomniało mi to o jednym wydarzeniu. Ojciec zabił swoje dzieci, żonę i na końcu siebie. Brzmi brutalnie dając do myślenia. Budzi gniew, rozpacz i paniczną potrzebę nie rozliczenia lecz zrozumienia. Tutaj mamy wysublimowaną i zakamuflowaną formę. Czy to jedynie wyobraźnia zatrzymująca się na granicy działania czy "zmyślnie" i bardzo logicznie, choć nie bez widocznych symptomów, konstrukcja uzasadniająca i przykrywająca czyn?
strasznie nierówny, daleko mu do oryginału, no, ale w końcu coś tam udało się zachować z pierwowzoru
zły OPIS FILMU, TU JEST WŁAŚCIWY: http://www.filmweb.pl/film/Oskar%C5%BCony-2007-391409
Takiego napięcia mógłby pozazdrościć nawet Bergman. Ou my... czapka z głowy...
hueeh kto wkleił tu taki opis? O.o
plus za temat i za wątpliwości, za gorzki dowcip i krzywy ukłon w stronę natury ludzkiej. rewelacyjna scena z pozoru banalna gdy główny bohater mówi I'm a human being, jakże pytanie o znaczenie human being pojawia się często w filmie i jak przewrotnie i druzgocąco jest rozdeptywane. niestety niekoniecznie przekonuje mnie postać głównego bohatera, nie pod kątem gry aktorskiej, a raczej realizmu i psychologizmu postaci. to raczej portret wyobrażony ocierający się o pobożne życzenie.
nie moja teledyskowa bajka. sam krótki metraż był lepszy.
plus za aktorstwo, ale realizacja trochę kuleje, jakoś rytm się rozmywa
7 za Paryż ;)
przepyszne dialogi, wysmakowane pustki między słowami, film dla rzeczywistości, nie dla kolejnej historii
Geneza street artu i natura sztuki w ogóle? Bez genezy i pytań, raczej gorzka obserwacja, błyskotliwa refleksja o naturze człowieka, również w kontekście do sztuki i rzeczywistości. Ten film powstał zanim zaczęto o nim myśleć. Wyrósł nam godny następca Stańczyka.
świetna rola Bette Davis
uzależnia ;)
bardzo zróżnicowany poziom
świetny scenariusz (poza tam kilkoma niuansami), świetna reżyseria, świetny Więckiewicz :)
Łamie wszelkie przekonania, nastawienia i oczekiwania. To genialne...
Pozwolę sobie co nieco skrobnąć ze względu na fakt, że kino azjatyckie, a w szczególności koreańskie i japońskie jest mi szczególnie bliskie: syf. Dziękuję bardzo. A poważnie, za długie, za mało sugestywne, mnie nie przekonało. Scenariusz i prowadzenie fabuły to największe bolączki (wywaliłabym część historii). Naciągane wątki z innymi postaciami. Zdjęcia całkiem fajne i tyle. Rzadko mam tak, że po pierwszych 5 minutach mam ochotę wyjść z kina. Przebolałam, nadaremne...
4 za klimatyczne wnętrza ;p
Nieco przypomina Rozstanie, podobna gra ze stereotypami i przekonaniami. Tu jednak brak klarownego wyjścia, to nie gra w pokera gdzie reżyser wyłania kolejne Asy z rękawa po to aby na koniec uzyskać pewnego rodzaju spełnienie. Posępna noc opiera się na psychologicznym banale. To nieumiejętność komunikacji i mówienia wprost, to nieumiejętność bycia szczerym wobec siebie i innych jest matką każdego z bohaterów. Na koniec jako widzowie czujemy namiastkę uczuć bohaterów, wychodzimy z frustracją i dezorientacją. W Posępnej nocy nie ma spełnienia ani konkluzji, są tylko szczątki przypuszczeń, namiastki wniosków, poczucie dysonansu i wszechogarniającej frustracji i bezradności - ten film zdecydowanie nie robi dobrze, ale pozwala choć trochę zbliżyć się do stanu bohaterów. To zupełnie inne kino niż to gwałtem zagarniające prawdy o rzeczywistości. Zdecydowanie trudne dla Europejczyka, który poszukuje jeśli nie pewników i potwierdzeń to przynajmniej tego co jest w stanie nazwać i zrozumieć.