Profil użytkownika zielonkawa

Posępna noc (2011)

Nieco przypomina Rozstanie, podobna gra ze stereotypami i przekonaniami. Tu jednak brak klarownego wyjścia, to nie gra w pokera gdzie reżyser wyłania kolejne Asy z rękawa po to aby na koniec uzyskać pewnego rodzaju spełnienie. Posępna noc opiera się na psychologicznym banale. To nieumiejętność komunikacji i mówienia wprost, to nieumiejętność bycia szczerym wobec siebie i innych jest matką każdego z bohaterów. Na koniec jako widzowie czujemy namiastkę uczuć bohaterów, wychodzimy z frustracją i dezorientacją. W Posępnej nocy nie ma spełnienia ani konkluzji, są tylko szczątki przypuszczeń, namiastki wniosków, poczucie dysonansu i wszechogarniającej frustracji i bezradności - ten film zdecydowanie nie robi dobrze, ale pozwala choć trochę zbliżyć się do stanu bohaterów. To zupełnie inne kino niż to gwałtem zagarniające prawdy o rzeczywistości. Zdecydowanie trudne dla Europejczyka, który poszukuje jeśli nie pewników i potwierdzeń to przynajmniej tego co jest w stanie nazwać i zrozumieć.

Melancholia (2011)

Przypomniało mi to o jednym wydarzeniu. Ojciec zabił swoje dzieci, żonę i na końcu siebie. Brzmi brutalnie dając do myślenia. Budzi gniew, rozpacz i paniczną potrzebę nie rozliczenia lecz zrozumienia. Tutaj mamy wysublimowaną i zakamuflowaną formę. Czy to jedynie wyobraźnia zatrzymująca się na granicy działania czy "zmyślnie" i bardzo logicznie, choć nie bez widocznych symptomów, konstrukcja uzasadniająca i przykrywająca czyn?

Noruwei no mori (2010)

strasznie nierówny, daleko mu do oryginału, no, ale w końcu coś tam udało się zachować z pierwowzoru

Czarny łabędź (2010)

Takiego napięcia mógłby pozazdrościć nawet Bergman. Ou my... czapka z głowy...

High Art (1998)

hueeh kto wkleił tu taki opis? O.o

Człowiek słoń (1980)

plus za temat i za wątpliwości, za gorzki dowcip i krzywy ukłon w stronę natury ludzkiej. rewelacyjna scena z pozoru banalna gdy główny bohater mówi I'm a human being, jakże pytanie o znaczenie human being pojawia się często w filmie i jak przewrotnie i druzgocąco jest rozdeptywane. niestety niekoniecznie przekonuje mnie postać głównego bohatera, nie pod kątem gry aktorskiej, a raczej realizmu i psychologizmu postaci. to raczej portret wyobrażony ocierający się o pobożne życzenie.

15: The Movie (2003)

nie moja teledyskowa bajka. sam krótki metraż był lepszy.

Wożąc panią Daisy (1989)

plus za aktorstwo, ale realizacja trochę kuleje, jakoś rytm się rozmywa

Dedication (2007)

przepyszne dialogi, wysmakowane pustki między słowami, film dla rzeczywistości, nie dla kolejnej historii

Wyjście przez sklep z pamiątkami (2010)

Geneza street artu i natura sztuki w ogóle? Bez genezy i pytań, raczej gorzka obserwacja, błyskotliwa refleksja o naturze człowieka, również w kontekście do sztuki i rzeczywistości. Ten film powstał zanim zaczęto o nim myśleć. Wyrósł nam godny następca Stańczyka.

Wszystko o Ewie (1950)

świetna rola Bette Davis

Wszystko będzie dobrze (2007)

świetny scenariusz (poza tam kilkoma niuansami), świetna reżyseria, świetny Więckiewicz :)

Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj (2008)

Łamie wszelkie przekonania, nastawienia i oczekiwania. To genialne...

Dmuchana lala (2009)

Pozwolę sobie co nieco skrobnąć ze względu na fakt, że kino azjatyckie, a w szczególności koreańskie i japońskie jest mi szczególnie bliskie: syf. Dziękuję bardzo. A poważnie, za długie, za mało sugestywne, mnie nie przekonało. Scenariusz i prowadzenie fabuły to największe bolączki (wywaliłabym część historii). Naciągane wątki z innymi postaciami. Zdjęcia całkiem fajne i tyle. Rzadko mam tak, że po pierwszych 5 minutach mam ochotę wyjść z kina. Przebolałam, nadaremne...

Noce w Rodanthe (2008)

4 za klimatyczne wnętrza ;p